Z lotniska w Maskacie wydostaliśmy się przed południem. Pierwszym przystankiem było ar Rustak. Wujek Google podawał, że tamtejszy fort jest zamknięty. Niestety nie kłamał. Na drzwiach jest zamieszczona informacja: „zamknięty do odwołania”. Szkoda, bo to wielka budowla (druga tego typu w Omanie), której bliżej do zamczyska niż do fortu. Obejrzeliśmy ją więc tylko zza murów.
Kolejnym przystankiem było al Ain, w którym można oglądać pozostałości nekropoli z trzeciego tysiąclecia p.n.e. w postaci grobowców przypominających kształtem ule. AL Ain jest jednym z trzech miejsc, w których je odkryto, ale podobno tutejsze są w najlepszym stanie. Rzeczywiście prezentują się okazale, gdyż są posadowione na szczycie niewielkiego wzgórza, z którego rozciąga się świetny widok na okolicę, w tym suche o tej porze roku koryto rzeki (wadi), którym oczywiście nie pogardziliśmy, gdyż był to sposób na to, żeby skrócić spacer. Na miejscu nie ma parkingu ani strzałek wskazujących drogę, którą należy wybrać, ale być może coś się zmieni, bo widać było prowadzone prace na poboczu głównej drogi. Szkoda też, że na miejscu nie ma żadnych informacji.
Ponieważ jechaliśmy od strony ar Rustak, to nawigacja pokazywała drogę przez góry, którą ostatecznie pogardziłam. Zamiast 45 km przejechaliśmy ok. 90 km w ciut dłuższym czasie.
Z al Ain już tylko rzut beretem mieliśmy do Bahli (pełniącej funkcję stolicy na przełomie XVI i XVII w.), której atrakcją jest zamczysko z cegły mułowej sięgające swoimi początkami XIII w., będące pierwszym omańskim obiektem wpisanym na listę UNESCO. Jest wielki i pewnie dlatego wstęp kosztuje 4 OMR od osoby. Tu można zapłacić zarówno kartą, jak i gotówką. W zamian za to można dowoli szwendać się po poszczególnych pomieszczeniach, które choć są puste, to jednak cieszą oko łukami i półkami.
Równie ciekawe jest podzamcze, czyli najbliższa okolica fortu, choć z innych powodów. Budynki częściowo dosłownie się rozpłynęły w deszczu, ale można zajrzeć do pozostałych pomieszczeń. Ich układ nawiązuje do wnętrza fortu albo fort powtarza wystrój budynków mieszkalnych. W ocalałych mieszczą się albo składziki na narzędzia dla robotników z Indii, albo wręcz tam mieszkają.
Po drodze do Nizwy – w Falaj Daris – znajduje się największy faladż w Omanie, który został upamiętniony obeliskiem. Moim zdaniem jednak w najlepszy sposób czczą go mieszkańcy, korzystając z niego. Widzieliśmy zarówno dorosłych, jak i dzieci, które się w nim kąpały.
Do Nizwy dotarliśmy już po zmroku. Po kolacji obeszliśmy wszystkie atrakcje, które rano obejrzyy w świetle słonecznym, czekając na informację w sprawie rezerwacji. Od odpowiedzi, niezależnie od tego, jaka będzie jej treść, zależy nasza dalsza trasa.