Geoblog.pl    jekatherine    Podróże    Australia po raz drugi    Miasteczka jedyne w swoim rodzaju
Zwiń mapę
2025
05
wrz

Miasteczka jedyne w swoim rodzaju

 
Australia
Australia, Kalgoorlie
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11575 km
 
Najpierw zatrzymaliśmy się w Nowej Nursji (New Norcia), jedynym mieście klasztornym w Australii, jak głosi tabliczka witająca odwiedzających. Klasztor został ufundowany w 1847 r. przez benedyktynów, którzy w pierwszej fazie swojej tu działalności skupili się na interakcji z tubylcami i zabezpieczeniu sobie bytu (prowadzili wielkie gospodarstwo rolne), żeby w kolejnym etapie przejść do działań kulturalno-edukacyjnych. Prowadzili szkołę dla chłopców i dziewcząt, a w okresie cywilizowania Aborygenów przez władze (od l. 40 do 70 XX w.) – tzw. sierocińce dla dzieci odbieranych za pomocą różnych zachęt z ich rodzin naturalnych. Kompleks składa się z kilkunastu budynków – klasztor, kościół, szkoły, młyn itp. – rozmieszczonych na całkiem sporej przestrzeni. Dzięki temu można zorientować się w skali działalności mnichów. Solidny deszcz powstrzymał nas przed eksplorowaniem rubieży tego kompleksu.

Obejrzeliśmy za to ciekawe muzeum (15 AUD od osoby), które – oprócz przedstawienia historii miejsca – zawiera niewielką galerię obrazów, z których najbardziej interesujące były te stworzone przez malarzy australijskich niezależnie od tego, jakie było ich pochodzenie. Najciekawsze było jednak zestawienie akwareli kilku aborygeńskich malarzy, które były malowane w takim samym stylu; bez podpisów nie można było stwierdzić, kto jest ich twórcą. Widać znajomość rzemiosła, i nic więcej.

W jednym z budynków jest obecnie hostel – niestety nie ma go na booking.com. Gdybym sprawdziła w Internecie, wówczas mogliśmy wczoraj tu dotrzeć i dziś stąd startować. Dzisiejszym celem było Kalgoorlie.

Po drodze mija się miejscowość o pięknej nazwie Krzyż Południa (Southern Cross), w której można podziwiać spójność założenia – ulice również mają astronomiczne nazwy. Położone 220 km od Kalgoorlie, wyznacza region górniczy. Mieliśmy szczęście, bo trafiliśmy na ostatnie 15 min. otwarcia muzeum (wstęp jest darmowy). Ekspozycja jest niezwykle bogata, gdyż jest składowiskiem wszystkich staroci, jakie do tej placówki trafiły. W zależności od zainteresowań każdy znajdzie dla siebie coś interesującego.

Po drodze, aż do Southern Cross, oglądaliśmy wielkie pola i takie same obory. Domy dla ludzi są ich zupełnym przeciwieństwem – to małe budynki, których istotnym składnikiem jest blacha falista. Część z nich jest również solidnie zaniedbana – zastanawialiśmy się, czy mieszkają w nich właściciele obór, czy raczej ich pracownicy.

Przez dwie trzecie drogi lało, ale jest 18-19 stopni. Wieczorem deszcz dotarł do Kalgoorlie – oby przez noc się wypadało.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
zwiedziła 16.5% świata (33 państwa)
Zasoby: 283 wpisy283 171 komentarzy171 5814 zdjęć5814 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.08.2025 - 07.09.2025
 
 
30.04.2025 - 14.05.2025
 
 
15.02.2025 - 22.02.2025