Geoblog.pl    jekatherine    Podróże    Samochodem dookoła Egiptu    Wyspy Nilu
Zwiń mapę
2022
06
lis

Wyspy Nilu

 
Egipt
Egipt, Asuan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2253 km
 
Cały dzień spędziliśmy w Asuanie. Zaczęliśmy od Wielkiej Tamy Asuańskiej, której budowę upamiętnia pomnik współpracy egipsko-radzieckiej. Wejściówka to koszt 100 EGP osoby, uprawniająca do zatrzymania się na parkingu na środku tamy. Można było jeszcze za 150 EGP od osoby wjechać na szczyt pomnika, ale się nie skusiliśmy, przestwór wody oglądając z tamy.

Potem dotarliśmy na wyspę File, która tak naprawdę nie jest wyspą File, ale ponieważ przeniesiono na nią świątynię z wyspy File, by uchronić przybytek od zalania wodami spiętrzonymi przez tamę, to w obrocie urzędowym funkcjonuje nazwa Phile dla odróżnienia od oryginału.

Podróż składała się więc także z przejażdżki łodzią, która nie jest oczywiście wliczona w cenę biletu (200 EGP od osoby), tylko trzeba ją ustalić indywidualnie. Pierwsza ceną, jaka usłyszeliśmy, była 250 EGP za łódź. Odnosząc ją do ceny biletu wstępu, to nie dużo, tylko że ceny wejściówek dla obcokrajowców są parę razy wyższe od biletów dla krajowców i Arabów, przykładowo wejściówka do Edfu dla zagranicznych to 200 EGP, a dla Arabów – 30 EGP, wstęp w Gizie dla zagranicznych – 240 EGP, dla Arabów – 60 EGP. Propozycja pozostała w zawieszeniu. Na nasze szczęście za chwilę przyszła grupa 7 osób, jak się później okazało 4 Francuzów i 3 Rosjan, która zaczęła ustalać cenę, wskazując 40 EGP od osoby, jako kwotę obowiązującą. Przy ich aprobacie skwapliwie dołączyliśmy do nich.

Na wyspie spędziliśmy 1,5 godz., bo taki czas ustalili nas kompani. Największe wrażenie robi bowiem sam fakt jej przeniesienia w tak sposób, że gdyby ktoś nie znał jej przeszłości, nigdy by się tego nie domyślił. Zadbano o jej otoczenie do tego stopnia, że można czuć się jak w najprawdziwszej strefie archeologicznej. Niezależnie od tego świątynia jest stosunkowo niewielka, choć kryje w sobie szczególnego rodzaju skarby, jak napisy wydrapane przez nie tak znowu dawnych turystów, które niewiele różnią się pomysłowością od czynionych obecnie, np. wskazujące na głupotę uprzednio podpisanego ("B. Mure jest głupi"). Z powodzeniem w ciągu 60 minut można bardzo dokładnie się przyjrzeć budowli, no chyba że chce się chłonąć energię, jak to robiła jakaś odważna para, nie zważając na to, że mogą być zaburzenia prze fakt dyslokacji.

Byliśmy także na Elefantynie – wyspie słoniowej przynajmniej z nazwy, na której od najdawniejszych czasów egipskich mieszkali Żydzi i podobno tu złożyli Arkę Przymierza. Arki nikt nie znalazł, ale odkryto tam Papirusy z Elefantyny obejmujące listy i umowy członków gminy żydowskiej z okresu 100 lat pomiędzy V a IV w. p.n.e. Jest tam malutkie, przeciętne muzeum i strefa wykopalisk, której główna atrakcja, czyli świątynia, została odbudowana w ten sposób, że w betonowe ściany wmontowano fragmenty oryginalnych kamieni. Najciekawsze są resztki późniejszej zabudowy z suszonej cegły w różnym stanie rozkładu. Wstęp do koszt 100 EGP od osoby.

Żeby się tam dostać należało ustalić cenę za łódź. Tym razem byliśmy zdani sami na siebie. Właściciel łódki zażądał 200 EGP za kurs w obie strony z godzinnym oczekiwaniem. Powołując się na stawkę z poprzednie wyspy, przystąpiliśmy do negocjacji. Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że wcale nie zawieramy umowy z przewoźnikiem, za co ten otrzymuje wynagrodzenie, tylko on nam świadczy uprzejmość, za którą powinien otrzymać odpowiednio wysoki bakszysz. Mimo tych przekomarzanek na temat kultur prawnych,.nie przekonaliśmy się wzajemnie; stanęło na 100 EGP za przejażdżkę feluką.

Na koniec pojechaliśmy obejrzeć atrakcję niemniejszą niż poprzednie – starożytny kamieniołom (80 EGP od osoby) słynący z różowego granitu, w którym poczynały się budowle egipskie. Atrakcją jest nieukończony obelisk, który byłby największy spośród nam znanych, ale podczas prac coś poszło nie tak i został uszkodzony. Ciekawe są także ślady pracy przy wyrąbywaniu innych brył, które koniecznie chciał nam pokazać jeden z policjantów pilnujących terenu, co zresztą miało miejsce pierwszy raz. Był tak tym zajęty, że wywalił się, zahaczając o łańcuch – dobrze, że mu karabin nie wypalił. Już za to należał się mu napiwek, ale mieliśmy tylko 10 EGP z mniejszego nominału. Trochę się zawiódł, ale gdy wyjaśniliśmy mu, że rozwiązaniem byłby terminal, odniósł się do tego ze zrozumieniem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
migot
migot - 2022-11-22 23:31
Ale że na Elefantynę targowaloscie się o te kolejną łódkę? Bo tam promy publiczne za 5 EGP/os kursują (z dwóch miejscach na nabrzeża Aswanu) - spaliśmy na Elefantynie i korzystaliśmy z tych promów regularnie :)
 
jekatherine
jekatherine - 2022-11-24 23:53
To po prostu dowód na znaczenie wymiany doświadczeń:)
 
 
zwiedziła 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 241 wpisów241 136 komentarzy136 4859 zdjęć4859 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.11.2024 - 10.11.2024
 
 
13.09.2024 - 22.09.2024
 
 
20.04.2024 - 06.05.2024