Geoblog.pl    jekatherine    Podróże    Maroko - Kraj Zachodzącego Słońca    Śladami Hiszpanów
Zwiń mapę
2023
05
sty

Śladami Hiszpanów

 
Maroko
Maroko, Szafszawan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2801 km
 
Zwiedzanie Tetuanu rozpoczęliśmy od spaceru po tzw. części nowej, a więc zbudowanej za czasów hiszpańskich. Hiszpania – oprócz tego, że uczyniła z Sahary Zachodniej kolonię – miała protektorat nad częścią terytorium Maroka: fragmentem przy Saharze Zach. i na obszarze pomiędzy Ceutą a Melillą, a Tetuan był jego stolicą. To w okresie od 1912 r. od traktatu w Fezie do 1956 r. A o ironii losu świadczy to, że nowożytny Tetuan to miasto założone przez muzułmanów i Żydów, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia Hiszpanii w XV w. Tę część charakteryzuje secesyjna i modernistyczna zabudowa.

Medyna jak medyna – nie robi szczególnego wrażenia. Jedyne, co można o niej powiedzieć, to to, że wyróżnia się białym i zielonym kolorem, tzn. biały dominuje, zielony to kolor drzwi, okiennic itp. Spotkaliśmy tam – podobnie jak w okolicach – kobiety ubrane w sposób podobny do Indianek południowoamerykańskich. Stwierdziliśmy, że to widoczny wpływ kultury hiszpańskiej.

Obie części w pewien sposób łączy pałac królewski, gdyż jest na skraju obu części. Niestety można obejrzeć tylko bramę.
Tetuan warto zobaczyć z uwagi na jego niegdysiejsze znaczenie.

Z Tetuanu pojechaliśmy do Ceuty. Po pierwsze dlatego, że potrzebowaliśmy odmiany, po drugie dlatego, że była to najlepsza okazja, jaką mieliśmy dotychczas, żeby się tam dostać (10 lat temu będąc w Hiszpanii, byliśmy blisko tego, ale trwał strajk pracowników transportu publicznego i o ile mieliśmy pewność, że dotrzemy do Ceuty, to nikt nam nie mógł zagwarantować terminu powrotu), po trzecie – chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda jednak z ostatnich enklaw hiszpańskie w Afryce.

Granicę chcieliśmy i jednocześnie musieliśmy przekraczać pieszo, gdyż tak jest podobno szybciej, a poza tym nie występowaliśmy przy wypożyczeniu samochodu o zieloną kartę. I dobrze się stało, bo kolejka samochodów była duża, a pieszo ogarnęliśmy się w 20 min, łącznie z przełażeniem pomiędzy pogranicznikami. Po stronie hiszpańskiej do granicy dojeżdża bus L7, który za 85 eurocentów dowozi do centrum, tylko że trzeba mieć maseczkę. Po stronie marokańskiej jest dziki parking wzdłuż drogi.

Ceuta to miasto marokańsko-hiszpańskie, sądząc po tym, co widzieliśmy. Przedmieścia należą do Marokańczyków, centrum – do Hiszpanów. Skupiliśmy się na centrum, bo nie było potrzeby oglądać erzatza tego, co widzieliśmy co dzień w Maroku. Trafiliśmy na przygotowania do orszaku Trzech Króli. Poza tym było dużo ludzi – wracali z zakupów, popijali wino i piwo, spacerowali – atmosfera urlopowa.

Miasto niczym specjalnym się nie wyróżnia, więc może dlatego postawili na detale – jest pomnik Herkulesa, jest aleja filozofów greckich i innych znamienitych postaci prawdziwych (Homer) lub wymyślonych (Apollo), są płytkowe obrazki przedstawiające Ceutę.
Pobyt z przekroczeniem granicy zajął nam ponad 2 godz.

Potem pojechaliśmy do Szafszawanu, chyba najbardziej popularnego miejsca w Maroku, które jest nazywane niebieskim miastem, perłą Maroka i innymi tego typu określeniami. Ich dokładność jest co najmniej wątpliwa. Co do koloru, to jeśli się spojrzy na zdjęcia w Internecie, można mieć wrażenie, że budynki od poziomu ulicy do dachu są niebieskie. Tak nie jest. Oczywiście, jakaś część zabudowy jest w całości niebieska, ale nie cała. Większość budynków ma inny kolor, np. beżowy, a tylko poziom parteru jest niebieski. Najlepsze jest więc to, że są podwórza wymalowane od wewnątrz na niebiesko, w których można sobie zrobić zdjęcie za opłatą 10 dirhamów. No i tamtejsza medyna jest malutka. Perłą Maroka to na pewno to nie jest, ale turyści przyjeżdżają. Nadzorca parkingu zapytał nas, w którym hotelu śpimy. Odpowiedziałam, że w żadnym; przyjechaliśmy na krótko. Był bardzo zdziwiony, że tak można. Pomyślałam: panie, gdybym wiedziała, że to tak wygląda w ogóle bym tu nie przyjeżdżała, mając inne plany.

Było ok. 17.00 i pojawiło się pytanie: które miejsce wybrać na nocleg. Gdyby działali zgodnie z planem, czekało nas 6,5 godz. jazdy, więc ok. 23.00 bylibyśmy w hotelu. Ograniczyliśmy się do trasy wyliczonej na 4,5 godz., którą udało się nieznacznie skrócić. Po drodze – zanim zrobiło się ciemno – oglądaliśmy piękne góry Rif, a potem morze, w którym odbijał się księżyc. Gdy zakryły go chmury, widzieliśmy tylko zarys gór. A drogę polecam – choć ma dużo zakrętów i podjazdów, jest utrzymana w bardzo dobrym stanie, w porównaniu choćby do drogi do Warzazat. Do nocnej jazdy spokojnie się nadaje. Dotarliśmy do Al Husajmy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (39)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
zula
zula - 2023-02-02 06:57
Ładnie na zdjęciach pokazałaś dwa kolory domów...niebieski z przewagą!
 
 
zwiedziła 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 220 wpisów220 102 komentarze102 4381 zdjęć4381 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.04.2024 - 03.05.2024
 
 
17.02.2024 - 24.02.2024