Geoblog.pl    jekatherine    Podróże    Afganistan    W drodze
Zwiń mapę
2024
17
wrz

W drodze

 
Afganistan
Afganistan, Jām
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1923 km
 
W poniedziałek obyło się bez wizyty w jakimkolwiek urzędzie, gdyż cały dzień spędziliśmy w drodze. Wyjechaliśmy o 5.00, bo według planu czekała nas dwunastogodzinna trasa. W Afganistanie odległości mierzy się w jednostkach czasu z uwagi na stan dróg. Przejazd zajął nam trochę ponad 13 godz., oczywiście z paroma przystankami. Pokonaliśmy ok. 240 km.

Droga była niesamowita. Bita, wyboista, ze złą i bardzo złą nawierzchnią, no i wąska albo bardzo wąska. Gdybym miała skłonność do przesady, to napisałabym, że była to droga grozy. Były takie odcinki, że cieszyłam się, iż nie prowadzę, ale nasi kierowcy spisali się na medal. Im bliżej celu byliśmy, tym droga była gorsza i bardziej piaszczysta. Mimo zamkniętych okien wyglądaliśmy niemal jak jakieś piaskowe stwory, choć przyznam, że abaja i hidżab bardzo się przydały – przynajmniej ubranie miałam czyste.

Jadąc wzdłuż Hindukuszu, jechaliśmy głównie przez wsie lub miasteczka, w których widzieliśmy sporo osób o urodzie słowiańskiej, na co wskazywały rude i brązowe czupryny. Gdy wjechaliśmy w góry, ludzi ubyło, ale zaczęły się piękne widoki, choć przyznam, że byłam trochę zdzwiona, gdyż góry sprawiają wrażenie jakby były z piasku. I przynajmniej powierzchownie tak jest. Pod spodem – na pewno w niektórych miejscach – są marmurowe. Widzieliśmy kamieniołom, jak bryły kamienia gotowe do przewozu.

Celem był minaret z Dżam z XII w. To najprawdopodobniej jedyna pozostałość miasta Firuzkuh. O jego istnieniu wiadomo ze źródeł pisanych, choć niczego nie udało się dotychczas odkopać. Dodając do tego logiczne wnioski, zgodnie z którymi spełniał swoją rolę, więc musiał istnieć w otoczeniu innych budowli i zamieszkujących je ludzi, przyjęto, że to właśnie w tym miejscu była lokacja. Miasto było zamieszkane również przez Żydów, czego świadectwem były dwa cmentarze. Fixer opowiadał nam, że za czasów poprzedniej władzy którejś nocy przyleciały amerykańskie helikoptery i zabrały wszystko, co nich zostało. Pośmiertna alija.

Minaret zdobiony jest pismem kufickim i ornamentami. Wygląda okazale, ale szczerze mówiąc jego wartość podbija jego oddalenie i trudność w dotarciu. Jeśli człowiek sobie natomiast uświadomi to, że obecne problemy są w zasadzie niczym w stosunku do trudu, jaki należało ponieść w czasie, gdy był budowany, to podziw osiąga szczyty.

Ponieważ minaret jest w środku niczego spaliśmy w namiotach parę metrów od niego. Strażnicy minaretu byli tak mili, że udostępnili nam swój barak na kolację i śniadanie. Odebrali również standardowy meldunek złożony ze zdjęcia paszportów i grupy, a także zapozowali do zdjęć.

Wtorkowy ranek był przeznaczony na zdjęcia minaretu podczas wschodu słońca. Wyjechaliśmy więc dopiero ok. 8.30. Odcinek liczył ok. 300 km do pokonania w 12 godz. Dobiliśmy prawie do czternastu. Droga nie była gorsza niż wczoraj, nawet był asfalt przez ostatnie 78 km, ale dla odmiany załapaliśmy się na jazdę po zmroku. Najgorszy był odcinek z dość stromym zjazdem i ostrymi zakrętami drogą z piaszczystą nawierzchnią.

Przejechana dotychczas trasa była świetna, żeby naocznie się przekonać, iż Afganistan to bardzo ekologiczny kraj, co wynika z biedy i jednocześnie ją utrwala. Wiele wsi nie ma stałej energii elektrycznej, gdyż nie dociągnięto sieci. Korzystają więc z paneli słonecznych, jeśli je mają, ale na szczęście spora część domostw je posiada, choć różnej wielkości. Ponieważ przejeżdżaliśmy przez tereny rolnicze, a trwają żniwa, to oglądaliśmy ludzi pracujących w polu, posługujących się bardzo prostymi narzędziami, typu sierp lub drewniany pług. Są i ciągniki, ale jeśli mają sprzęty do koszenia trawy lub zboża, to tylko do tego się ograniczają, sądząc po powszechnie stosowanych snopkach. Wyjaśnieniem na pewno nie jest ukształtowanie terenu, bo akurat takie pola były na płaskich obszarach gruntu.

Zarówno wczoraj po południu, gdy wjechaliśmy w góry, jak i dziś widzieliśmy prowadzone w niemal każdej wsi prace budowlane. Dotyczyły budowy nowych domów lub sklepów. To najprawdopodobniej odbudowa tego, co zniszczyła majowa powódź. Rodzaj zabudowy się jednak nie zmienia. To w dalszym ciągu małe budynki powstające z cegły wyrabianej na miejscu z gliny. Obok takich budynków można dość często dojrzeć wykorzystanie obornika przerabianego po wysuszeniu na opał.

Z uwagi na stan dróg transport ludzi odbywa się małymi busami. Czas dotarcia do większego miasta albo rozkłada się na co najmniej dwa dni, albo musi odbywać się przy udziale co najmniej dwóch kierowców, co jest wręcz nieprawdopodobne. Z Heratu do Bamian nie jechał żaden duży autobus. Dla porównania pomiędzy Kandaharem a Heratem, gdzie droga jest asfaltowa, autobusów było pełno.

Krajobrazy są natomiast piękne.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (42)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
zula
zula - 2024-09-18 10:15
Zdjęcia i opis bardzo ciekawy- dziękuję
 
marianka
marianka - 2024-09-18 11:27
Niesamowite doświadczenia!
 
 
zwiedziła 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 241 wpisów241 136 komentarzy136 4859 zdjęć4859 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.11.2024 - 10.11.2024
 
 
13.09.2024 - 22.09.2024
 
 
20.04.2024 - 06.05.2024